Dzień dobry :)
Wczoraj pokazywałam Wam mój debiut - kartkę na chrzest.
Dzisiaj chcę Wam zaprezentować drugi debiut.
Wczoraj pokazywałam Wam mój debiut - kartkę na chrzest.
Dzisiaj chcę Wam zaprezentować drugi debiut.
Tym razem jest to ślubna kartko-koperta na pieniążki w formie...
hmm... zmodyfikowanego czekoladownika :D
W pierwszych planach miałam wykonanie czekoladowników,
bo to przecież zaraz koniec roku szkolnego.
Nie chciało mi się bawić w wycinanie,
więc zamówiłam gotowe bazy u Moniki Igiełka-MB.
Przesyłka ekspresowo do mnie dotarła, ale w między czasie zrodził się pomysł
na wykonanie kartki ślubnej na kasiorę i kupony lotto.
Tak więc projekty na zakończenie roku jeszcze chwilkę muszą poczekać :)
Standardowe kartki już mi się 'przejadły',
postanowiłam więc wykonać taką w formie czekoladownika.
Jednak czekoladownik ma za wysoką kieszonkę w środku i pieniążki mogłyby wypaść.
Posiłkując się bazami od Moniki rozrysowałam sobie na kartce schemat
wraz z oryginalnymi wymiarami.
Wykonałam też drugi rysunek ze zmodyfikowanymi danymi.
Nie obyło się bez kilku poprawek, ale w końcu udało mi się uzyskać to, co zamierzałam :)
Jako bazę użyłam ciemno bordowego papieru z drobinkami brokatu.
Wierzch i środek wykonałam z perłowego, tłoczonego, jasno różowego papieru.
Obkleiłam wierzch bazy i... gapa ze mnie,
zapomniałam podkleić wstążkę do wiązania :P
No ale cóż, pocieszałam się tym, że idealnie być nie może,
bo to przecież mój debiut i muszę się liczyć z pomyłkami i poprawkami.
Już miałam zaczynać wszystko od początku...a tu nagle olśnienie!
Chwila, chwila, kobieto! Przecież jeszcze będziesz oklejać środek!
Co by znowu nie zapomnieć, od razu przykleiłam wstążkę od środka :D
Najłatwiejsza część za mną, teraz trzeba to jakoś ozdobić...
w głowie pomysłów tysiąc, ale jak co do czego przyszło,
to żaden projekt mi się nie podobał :P
I tak bawiłam się z tą kartką z pół dnia.
W końcu coś tam skleciłam....uff.
Rozpisałam się dzisiaj, ze hej!
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;)
Czas na prezentację moich 'wypocin'.
Drewniane serduszko to jedna z wygranych
w marcowej edycji Cyklicznego kartkowania z Jasiową Mamą i Magos
(pisałam o tym tutaj --> klik)
Przez ten różowy, błyszczący papier nie udało mi się zrobić dobrego zdjęcia,
które oddawałoby zarówno jego kolor (w rzeczywistości nie jest taki blady), jak i fakturę.
Jak myślicie, na pierwszy raz, to chyba nie jest źle?
Pozdrawiam cieplutko
Aga
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze :)
Prześliczna praca:)
OdpowiedzUsuńPierwsze koty za płoty :D Wyszło fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńWspaniała praca :)
OdpowiedzUsuńPiękny debiut:)
OdpowiedzUsuńNie tylko nie jest źle, ale jest bardzo dobrze ☺. Głowa do góry i oby tak dalej ☺
OdpowiedzUsuń